Dobrze przyjechać na zwiedzanie przed dziesiątą. Miejsca parkingowego w brud. Ludzi też niedużo. Tak było rano w Łagowie. Zamek Joannitów to dzisiaj hotel i restauracja ale na wieżę za 6 złociszy można się wdrapać. Widok rekompensuje w pełni lekką zadyszkę. Łagów to miasteczko pomiędzy dwoma rynnowymi jeziorami. Jezioro Trześniowskie, większe ma głębokość prawie 60 metrów. Postanowiliśmy najpierw właśnie je objechać dookoła a później mniejsze Łagowskie. W sumie dość forsowna wycieczka z wieloma przenoskami. W wielu miejscach strome zbocza z wystającymi korzeniami lub zwalone drzewa były dość trudne do sforsowania. Codzienne zdejmowanie i wkładanie na dach rowerów, plus przenoszenie przez przeszkody z pełnymi torbami spowoduje znaczny przyrost innych mięśni oprócz tego piwnego, który noszę przed sobą. Z Łagowa podjechaliśmy do Toporowa, gdzie tylko z zewnątrz zrobiliśmy fotki pałacu w stylu z przełomu XIX i XX w., w którym mieści się obecnie DPS. Koło sklepu starsza pani zarekomendowała nam fajne miejsce na obiad, więc w te pędy ruszyliśmy napełnić nasze żołądki. Dzisiaj niestety nici z kuchni regionalnej ale i tak przepyszna karkówka i filet z kurczaka z grilla w ”Nevadzie”. Gosia rozsmakowała się w piwie Lubuskie, robionym w browarze Witnica, ja natomiast jestem wierny Coli Zero. Później ruszyliśmy do Krosna Odrzańskiego, gdzie już tylko zrobiliśmy zdjęcia zamku w promieniach zachodzącego słońca i odwiedziliśmy wzgórze widokowe po drugiej stronie Odry. Następnie ruszyliśmy w poszukiwaniu miejsca na nocleg. Dość szybko zajechaliśmy nad jakieś jezioro, ale wracaliśmy do auta biegiem i na trzy cztery wskakiwaliśmy do środka. I tak wsiedliśmy z dużym towarzystwem, które jeszcze przez wiele minut próbowaliśmy wygonić podczas jazdy przez otwarte okna a później ukatrupić niedobitki na szybach. Pomysł zadekowania się przy jakiejś wodzie padł. Szukaliśmy więc takiego jak wczoraj parkingu przy lesie, ale przez wiele kilometrów nic. Dojechaliśmy do samego Sulechowa i tu padła propozycja aby wyjechać lepszą drogą w obojętnym kierunku. Tylko wyjechaliśmy za miasto a tu znak P za 500 m. Cisza, spokój a komarów zaledwie kilka i to nie mam pewności, czy to nie te co z nami się zabrały. Dobranoc. (23 km)
Piotroskie
parking noclegowy
|
Restauracja w zamku ze ścianami w żywej zieleni
|
Pejzaż a la Caspar David Friedrich - na Jez. Trześniowskie |
dla porównania ogromu wyrwanej ściółki
z objazdu Jeziora Łągowskiego
powalone drzewa mówią więcej
łatwiej na takie wskoczyć
pierwsza z bram wjazdowych w Łagowie
druga z bram wjazdowych w Łagowie
Toporów
Ładnie się prezentuje ale niedostępny wewnątrz
Krosno Odrzańskie
budynek bramny - zamek Krosno Odrzańskie
rzut na zabytkową dzielnice Krosna O. z tarasu widokowego
widać zamek w promieniach zachodzącego słońca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz