niedziela, 16 sierpnia 2020

15 sierpnia Będzin, Siewierz, Ogrodzieniec, Smoleń - Pilcza, Mirów, Bobolice

Gdybym napisał, że na miejsce noclegu wybrałem parking obok kortów tenisowych, z pięknym widokiem na oświetlony zamek w Będzinie, to byłaby to nieprawda. A przekłamanie dotyczy tylko słowa „wybrałem”. Właściwie to odpuściliśmy sobie ten zamek szukając noclegu już od godziny. W pewnym momencie skręciłem z głównej drogi i znalazłem się zupełnym przypadkiem w miejscu, które opisałem na początku. Była godzina 1:00, już 15 sierpnia, więc mogę to zdjęcia zamieścić w dzisiejszej relacji.

O 10:00 meldujemy się przy kasie zamku. Bilety 20 zł od osoby. No to będzie pewnie jakiś przewodnik? Niestety nie było, a pani z obsługi przechodziła z nami z sali do sali, pilnując abyśmy czegoś nie dotykali. Dopiero jak zobaczyliśmy ogromny miecz, łaskawie odpowiedziała nam na pytanie o wagę. Prawie pięć kilogramów. No niech ktoś spróbuje wymachiwać kilka minut torbą z zakupami to będzie miał pojęcie jaką siłę musiał posiadać rycerz średniowieczny. Wszystkie eksponaty tutaj są oryginalne i pochodzą z wykopalisk archeologicznych wokół zamku. Kolt widoczny na jednym zdjęciu nie jest rewolwerem kowbojskim a bębenkowym pistoletem kapiszonowym z XVIII w. Z wieży zamkowej widać nasze miejsce noclegowe. Innych efektownych widoków nie było. Dopiero jak obchodziliśmy zamek dookoła udało się zrobić fajne fotki. Kiedy podchodziliśmy do auta właśnie parkował za mną inny samochód a pan, który z niego wysiadł widząc moją reklamę oświadczył, że jest jak to określił, emerytowanym stroicielem. Trudno było mu utrzymać się z tej profesji i przebranżowił się na przewodnika po zamku będzińskim. Wytłumaczył, że tylko on ma odpowiednie kwalifikacje do oprowadzania po zamku i zwykle trzeba go zamawiać wcześniej. Po kilkunastu minutach i wymianie wizytówek do Siewierza ruszył wóz.                                                    Tam zastaliśmy ruiny XIII wiecznego zamku udostępnione do zwiedzania. Niestety zbudowano go na usypanej ziemi i jego bryła jest dość niestabilna. Ściany mają liczne pęknięcia ale kilka lat temu za pomocą głębokich wywiertów i zalania ich betonem zatrzymano proces obsuwania się gruntu. Przespacerowaliśmy się wokół i pomknęliśmy do największej atrakcji w okolicy, zamku w Ogrodzieńcu. Mocno się rozczarowaliśmy przeciskając się między ludźmi alejką pełną sklepików z jedzeniem i tandetnymi pamiątkami w kierunku kasy i wejścia. Po wejściu na ogromnym placu tłumy trochę się rozrzedziły. Kiedy weszliśmy przypomniałem sobie, że już tutaj byłem z chórem w 2008 roku. Wtedy nie było takiego tłumu i tego całego taniego blichtru. Wewnątrz ponownie się zagęściło a ruszyć z powrotem w kierunku przeciwnym do obowiązującego nie było już można. Trafiliśmy chyba najgorzej jak można, bo w tygodniu mogłoby być sporo mniej ludzi a to przecież sobota. Sam zamek i skały wokół niego przepiękne. Jak szybko to możliwe ewakuowaliśmy się stamtąd i skierowaliśmy do zamku Pilcza w miejscowości Smoleń. Polecił nam go kolega Marek, który dowiedział się, że jesteśmy właśnie w Ogrodzieńcu. Faktycznie dość urokliwe miejsce i z wieży można było zaobserwować piękne widoki. Dzisiaj niezły maraton. Kolejny zamek to Mirów. Pogoda nam się poprawiła i zdjęcia są lepszej jakości. Połaziliśmy po okolicy aż dobrnęliśmy do miejsca skąd widać kolejny zamek, ostatni już dzisiaj na naszej trasie Bobolice. Myśleliśmy, że pomiędzy Mirowem i Bobolicami będziemy jeździć rowerami ale Gosia oszczędziła mój kręgosłup, mówiąc, że dla trzech kilometrów szkoda mojego wysiłku. Bobolice, to zamek królewski, jeden z 36 wybudowany przez Kazimierza Wielkiego, który zastał Polskę drewnianą a zostawił murowaną. Do obejścia kilku sal i wejścia wyżej zostało nam tylko 20 minut, bo o 18:00 zamykają. Na małej tabliczce wyczytałem, że obecny właściciel odrestaurował zamek nie korzystając z żadnych środków finansowych poza swoimi. Dowiedzieliśmy się, że kręcono tutaj ostatni film Andrzeja Wajdy „Powidoki”. To biografia polskiego malarza Władysława Strzemińskiego w którym główną rolę zagrał Bogusław Linda. Myśleliśmy o pozostaniu tu w hotelu ale był on jak dla nas zbyt daleko od zamku.                                                    Aby przypomnieć sobie zeszłoroczne wakacje zajrzeliśmy do Gliwic, gdzie przy rynku jest kawiarnia G’day mate z pyszną australijską kawą. Krótki spacer po bardzo gwarnym rynku i około północy lądujemy w Niemodlinie, gdzie jutro zwiedzamy kolejny zamek.

zamek w Będzinie nocą

zestaw broni w ekspozycji zamkowej

po prawej miecz o wadzie 5 kg


widok z wieży na nasze nocne przycupnięcie

zamek w Będzinie o poranku

z innej perspektywy

kolega po fachu z regionu Górnego Śląska



dziedziniec zamku w Siewierzu

dobudowane przypory wzmacniające konstrukcję - zamek w Siewierzu


zamek w Ogrodzieńcu

wiejska aranżacja

widok na górny zamek w Ogordzieńcu

skałki pt: Wielbłąd

dziedziniec zamkowy - turystyczne szaleństwo

wieża zamku w Ogrodzieńcu

wzdłuż polskiej tandety - aż żal, że nie można było postawić kramów  z rękodziełem - tylu zdolnych ludzi występuje po jarmarkach, czy tematycznych festynach

wdrapujemy się na wieżę zamku w Smoleniu - zamek Pilcza

widok z góry

ruiny zamku w Mirowie - własność prywatna

skałki wokół zamku w Mirowie

na niektóre , co odważniejsi się wspinali

zamek w Bobolicach

o krok przed zamkiem

z zamkiem w Bobolicach w roli głównej

wieża sięga nieba

widok na hotel i restaurację

mała czarna w "G`day mate"







































































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz