No właśnie, sprawa dla lingwistów – przed Jajcami, czy –
przed Jajcemi , czy bezpieczniej – przed miejscowością Jajce?
Na prawidłowe odpowiedzi czekamy do……………
Tamże znaleźliśmy się godzinkę po śniadaniu, które
sprawiliśmy sobie na drewnianych trybunach slalomu kajakowego na rzece Vrbas,
której piękne meandry ilustrują kolejne zdjęcia.
Spodziewany daleko poza Jajcemi wodospad, o którym
informowały źródła gosinej wiedzy znalazł się o dziwo w samym środku miasta.
Szeroki na 30 a wysoki na 20 metrów rozmiarami ustępuje Niagarze ale jest
niezwykle urokliwym miejscem dla turystów. Wstęp 4 marki, około 2€ na dwie osoby. Dokładnie
tutaj łącza się dwie rzeki, Pliwa i
wspomniana Vrbas.
Muzułmańskich ortodoksów jest tu zatrzęsienie. Jedną zakutaną uchwyciłem jak sobie robi selfie.
Zapozował mi również średniej wielkości pstrąg potokowy.
Jest to dowód na to, że te wody są niezwykle czyste a o ich przejrzystości przekonaliśmy się naocznie. Odwiedziliśmy górującą nad Jajcemi twierdzę (wstęp za dwie osoby 4 marki)
a później odległe około 5 km od miasta urokliwe, małe młyny na rzece Pliwie.
To miejsce piknikowe dla mieszkańców pobliskich miejscowości. Jest niedziela, więc tłumy Bośniaków nieprzebrane. W kafejce Gosia oblicza wyniki kolejnej partii kości, którą oczywiście wygrywa. Po sześciu jest 4 : 2 da Gosi.
Przed odjazdem postanowiliśmy dla ochłody, a jest naprawdę
gorąco 33st.C pomoczyć nogi. Nagle
krzyk.
- wąż!!
- Jaki wąż, gdzie? – próbowałem zlokalizować bestię.
Potwór zanurkował i za chwilę wystawił łepek aby zaczerpnąć
powietrza. Oceniłem wtedy jego wielkość na jakieś 70cm. Podeszło kilka osób ale żadna nie potrafiła
powiedzieć czy jadowity czy nie.
Wróciliśmy do Jajec aby rzucić okiem jeszcze raz na miejski wodospad z innego miejsca a potem ruszyliśmy w stronę Mostaru odległego 170 km stąd. Zajechaliśmy tylko 20km bo znęcił nas zupełnie pusty i urokliwy Auto Kamp.
Po obiadokolacji, bo to dopiero 17:00 zasiadłem do pisania. Sądziliśmy, że pobyt tu jest free, ale zjawił się pan aby włączyć niedziałającą świetlówkę i zażądał 10€. Utargowaliśmy na 5€, więc wszyscy są zadowoleni.
Wróciliśmy do Jajec aby rzucić okiem jeszcze raz na miejski wodospad z innego miejsca a potem ruszyliśmy w stronę Mostaru odległego 170 km stąd. Zajechaliśmy tylko 20km bo znęcił nas zupełnie pusty i urokliwy Auto Kamp.
Po obiadokolacji, bo to dopiero 17:00 zasiadłem do pisania. Sądziliśmy, że pobyt tu jest free, ale zjawił się pan aby włączyć niedziałającą świetlówkę i zażądał 10€. Utargowaliśmy na 5€, więc wszyscy są zadowoleni.
ZadowoPiotroskieleni