poniedziałek, 15 sierpnia 2016

14 sierpnia, niedziela - Byllis, Berat, Kanion rzeki Osum

W jak malowniczej scenerii przyszło nam jeść, to zdjęcia tego nawet nie oddadzą ale jest okazja pokazać kupiony jeszcze w Czarnogórze palnik.


Już wieczorem zakupiliśmy bilety wstępu, więc teraz penetrujemy okolicę. Na tym wzgórzu rozciągają się ruiny iliryjskiego miasta Byllis, założonego w IVw.p.n.e.





Jest tu fragment amfiteatru na 7,5 tyś widzów, ruiny term, świątynia wczesnochrześcijańska, gdzie w pokucie za wczorajsze zachowanie Gosia leży krzyżem. Największe jednak wrażenie zrobił na nas widok ze wzgórza na meandry rzeki Wjos. W ciszy kontemplowaliśmy go dość długo i zastanawialiśmy się nad ogromem natury i maleńkością ludzkich problemów. Stwierdziliśmy zgodnie, że tego malowniczego obrazu nie odda żadne zdjęcie, przynajmniej zrobione przeze mnie.
Wyjeżdżając zauważyliśmy również upojonego tutejszym pejzażem konia. Pejzaż jaki jest, każdy widzi, ale koń?
Po stwierdzeniu, że Piotroskie tu Byllis miód i wino pillis ruszyliśmy co koń wyskoczy na północ.
W przydrożnym straganie za 50 leków zakupujemy arbuza i pałaszujemy go w całości. Tak pysznego dotychczas jeszcze nie jedliśmy. Przy okazji wspomnę, że jedzone do każdego posiłku pomidory mają smak pomidorów, trudno się dziwić, skoro dojrzewają w pełnym słońcu.

W Beracie standardowo wspinamy się najpierw do twierdzy nad miastem i obchodzimy wokół.




To miejsce jak i całe miasto wpisane jest na światową listę dziedzictwa UNESCO. Dotacje z tego tytułu są zauważalne, chociaż Gosia przestrzega przed zapuszczaniem się w ciemne i mało dostępne zakątki, bo grozi to poważnymi komplikacjami dla powonienia. Przy wyjściu zahaczają nas młodzi ankieterzy i Goga udziela odpowiedzi na 20 pytań. Jedno z nich brzmiało – czy czuje się Pani bezpiecznie w Albanii? Bez namysłu padła odpowiedź – tak.
Podjeżdżamy pod wzgórze zamkowe i przechadzamy się uliczkami osmańskiego starego  miasta, które dzięki charakterystycznym oknom dało nazwę Beratowi – miasta tysiąca okien.
Po drugiej stronie rzeki Osum jest podobne, lecz chrześcijańskie osiedle z podobnymi oknami i czerwonymi dachami.

Mamy 60 km w górę rzeki Osum a jest 17:30, więc ruszamy czym prędzej. Przed zmierzchem udaje nam się dotrzeć do miejsca widokowego na kanion wyżłobiony przez rzekę.
Zdjęcie jest mało czytelne ale jutro się poprawię, ponieważ tutaj jest kamping i zostajemy na noc.


OPiotroskiesum