piątek, 13 maja 2022

13 maja, piątek – Nazca, cmentarz Chauchilla

7:00 pobudka, ćwiczenia przy basenie dla chętnych, śniadanie i ruszamy w kierunku płaskowyżu Nazca (spotkałem też w Peru pisownię Nasca). Mamy tam około 100 km. Po drodze, jadąc poprzez przedgórza Andów zachwycamy się widokami jeszcze nie tych wysokich ale już malowniczych szczytów. Pierwsze rysunki naskalne zaczęły ukazywać się wcześniej. Na pustyni Sechura, gdzie znajdują się główne rysunki zatrzymaliśmy się najpierw przy wieży widokowej. Oczywiście tylko my wdrapaliśmy się na górę. Mogliśmy stąd obejrzeć pierwsze geoglify, na które za jakiś czas patrzyliśmy z awionetki z wysokości 900 m. Za nim jednak, podzielono nas na dwie grupy, licząc wagę każdej z nich aby nie obciążać zbytnio małego samolotu. Obawiałem się, że dla mnie zorganizują osobny lot. Z góry te malunki, chociaż trudno je tak nazwać, bo powstały przez usuwanie piasku i skał, spod których na głębokości kilkunastu centymetrów widać dużo jaśniejsze podłoże, wyglądają imponująco. Od 80 lat stanowią wielką zagadkę, kto je wykonał, kiedy i czemu miały służyć? Za młodu rozczytywałem się w książkach Ericha von Dänikena, który autorstwo zarówno piramidom w Egipcie, Stonehenge czy właśnie geoglifom z Nazca przypisywał kosmitom. Dzisiaj naukowcy, chociaż nie bez pewnych wątpliwości obalają tego typu teorie. Dopiero z rozwojem lotnictwa zaczęto odkrywać te rysunki i co ciekawe robi się to do dziś. Od 1926 roku kiedy je zauważono pierwszy raz z powietrza odnotowano około 800 linii układających się w 300 figur geometrycznych i 70 kształtów roślin i zwierząt. Jako, że powstawały w różnych okresach część jest słabiej widoczna a ich kształty można odtworzyć dzięki zdjęciom lotniczym. Największe mają nawet 365 metrów długości. Zdjęcia z powietrza z rzadka mają jakiś punkt odniesienia, więc trudno oszacować  ich wielkość. W dwóch przypadkach to się udało. Na jednym zdjęciu widać cień naszego samolotu a na innym wieżę widokową, z której fotografowałem pierwszy rysunek drzewa. Po locie, który trwał około pół godziny poza mną pozostali nie czuli się najlepiej. W drugim samolocie cała ekipa poddana była wymyślnym ewolucjom z próbą uzyskania stanu nieważkości włącznie. Wszyscy po wylądowaniu mieli nietęgie miny. Nie wiem w związku z tym czy oprócz mnie ktoś będzie tę atrakcję dobrze wspominać?
45 km na południe zatrzymujemy się na cmentarzysku Chauchilla. Tutaj ludy Nazca, Wari i Paracas grzebały swoich zmarłych. W wykopanych w ziemi na głębokość ok. 1,5 m grobowcach znajdują się mumie. Na niektórych zachowane są jeszcze fragmenty skóry oraz długie włosy. Podczas mumifikacji z ciała zmarłego usuwano wnętrzności i mózg, po czym wypychano je szmatami. Tak przygotowane zwłoki przez kilka tygodni schły na słońcu. Następnie ciało w pozycji embrionalnej owinięte w kilka warstw materiału grzebano wraz pożywieniem i dobytkiem zmarłego. Na obszarze kilku kilometrów kwadratowych jest około 500 grobów, w których pochowano 2000 osób. Tylko kilka grobów udostępniono do oglądania. Reszty postanowiono nie odkrywać, ponieważ zauważono szybkie zmiany w tych odkopanych szczątkach. Tajemnicą tak dobrze zachowanych mumii jak i geoglifów z Nazca jest znikoma ilość opadów w tych rejonach. To zaledwie 485 mm rocznie, a są okresy, że przez wiele miesięcy nie spada tutaj ani jedna kropla deszczu.
Po południu dojeżdżamy do miejscowości Nazca, jemy kolację i przemieszczamy się do dworca autobusowego. Zostawiamy bagaże pod okiem kilku osób, i ruszamy na spacer po okolicy. Próbowaliśmy również kupić kartę do telefonu. Po przylocie na lotnisku w Limie zaproponowano mi cenę 150 USD, no nie skorzystałem, bo u nas za tyle można kupić telefon z abonamentem.  Okazuje się, że ceny dla obcokrajowców i miejscowych znacznie się różnią. Zajrzeliśmy do dwóch salonów ale i tak nie kupiłem, ponieważ nie było możliwości dzwonienia do Polski. Wyjazd naszego autokaru, planowany na 21:30 mocno się opóźnił i wyruszyliśmy dopiero po 23:00. Autokar posiadał siedzenia rozkładane, więc można było niemalże leżeć, ale żeby lepiej się spało spróbowaliśmy Pisco, to taki peruwiański samogon z winogron. Po północy grzecznie się położyłem i obudziłem się……..
 
geoPiotroskieglify 

Poranna gimnastyka dla chętnych

Po drodze do Nazca


Pierwsze geoglify

Drzewo z wieży widokowej

Droga do Nazca

Za chwilę startujemy


Małpa



Koliber

Papuga

Wieża z której robiłem pierwsze zdjęcie

Kot

Mumia z cmentarza Chauchilla



Grobowiec z zadaszeniem

To są prawdziwe włosy

Tłumaczyć chyba nie trzeba


Plątanina kabli, to częsty widok na ulicach Peru

Wiata przystanku z kolibrem

Wiata przystanku z małpą






































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz