czwartek, 12 maja 2022

12 maja, czwartek Paracas, wyspy Ballestas, Ica, Laguna de Huacachina

Tylko część posiłków mamy w cenie. Dzisiaj śniadanie fundujemy sobie sami. W pobliskiej kafejce już wczoraj wieczorem zaklepaliśmy sobie poranny posiłek. Kawę, co mnie trochę zaskoczyło, podają tu jako esencję i do tego osobno wrzątek. Może to i nie jest złe. Można dopasować sobie moc. Jednak początkowo wlewałem samą esencję i ni jak nie dało się tej smoły zabielić mlekiem. Oczy w każdym razie otwierały się po tym i to szerzej niż zwykle. Po śniadaniu mieliśmy jeszcze chwilę, więc obeszliśmy kawałek promenady nad zatoką. Na 9:00 zaplanowany jest rejs do wysp Ballestas. Jest to rezerwat przyrody z ptakami i lwami morskimi. Niestety mgła pokrzyżowała nam plany i wycieczka się trochę skróciła. Na półwyspie po którym wczoraj jeździliśmy rowerami, w jego północnej części znajduje się 190 metrowy geoglif przedstawiający kandelabr. Wyżłobiono go w kamienistym podłożu klifu na głębokość do 3 metrów. Nie wiadomo kto i kiedy go wykonał, ani co właściwie miał przedstawiać. Współcześnie w każdym razie przypomina kandelabr i tak też go nazwano. Dopływamy do bliższych wysepek i wraku statku gdzie obserwujemy setki ptaków, między innymi kormorany, pelikany i pingwiny Humboldta. Opuszczamy Paracas i jedziemy do miejscowości Ica. W pobliskiej cuyacherii (restauracji specjalizującej się w przyrządzaniu świnki morskiej) postanowiliśmy zjeść obiad. Skusiłem się na tę typową peruwiańską potrawę a Gosia zamówiła królika. No cóż, właściwie nie ma o czym pisać. Mięsa mało, smak trudno rozpoznać, prawie sam panierunek, więc gdyby nie zupa, to by się człowiek nie najadł. Gosiny królik podobnie. Może jednak kiepska ta cuyacheria. Po kąpieli w hotelowym basenie jeszcze jedna atrakcja - Laguna Huacachina. Kilka kilometrów od Ica, na pustynnym obszarze jest oaza. Sama w sobie jest dość urokliwa ale tutejszymi atrakcjami są jazda specjalnymi autami tzw. buggy po wydmach i sandboarding. Trudno jest opisać wjazdy pod górę, za którą jest 50 metrów prawie pionowej ściany i towarzyszące temu spadaniu w dół wrzaski przerażonych pasażerów. Sandboarding, to nic innego jak zjazd na desce w pozycji leżącej z dość stromej wydmy. Tuż przed zachodem słońca zatrzymaliśmy się na jednej z wyższych wydm aby podziwiać piękny widok na Icę. Pożegnaliśmy słońce i w ciemnościach dojechaliśmy do oazy, gdzie w knajpce wznieśliśmy toast za szczęśliwe zakończenie dnia.

zapiaszczone Piotroskie 
Na wielu łodziach można dostrzec napis PIS a pięć gwiazdek łodzie mają na drugiej burcie ;)

nasze śniadanko

maseczki obowiązkowe nawet na świeżym powietrzu


Kandelabr

pingwiny Humboldta




lew morski



świnka morska i królik na obiad




Widok na Icę





Ica

Oaza po zmroku

Drink Machu Picchu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz