9 sierpnia, piątek
Okazało się, że spaliśmy obok
Swanport Wetland, miejsca o tyle interesującego, że było tam siedlisko różnego
gatunku ptactwa a co najważniejsze, mimo szalejącego wiatru dało się zrobić
śniadanko pod wiatą. Dzisiaj podążamy wraz z nurtem najważniejszej rzeki
Australii, Murray River.
Gdziekolwiek się spojrzy to
mnóstwo pelikanów. Występujący tu gatunek jest endemiczny i są największe na
świecie. Osiągają 1,80 wzrostu i 13 kg wagi. Te rozmiary nie przeszkadzają im w
locie, chociaż wolą przesiadywać niż latać. Dzisiaj zauważyliśmy wiele z nich
wykorzystujących ogromne podmuchy wiatru i szybujących w miejscu. Jestem
przekonany, że robiły to dla frajdy, bo kto by latał bez celu?
Przed miastem Tailem Bend
natknęliśmy się na skansen. Nie mamy czasu, więc fotografujemy tylko stare
ciężarówki i kwiaty. Murray River wpada 15 km dalej za miejscowością Wellington
East do jeziora Alexandrina. Niestety samego miejsca nie da się zobaczyć z
lądu, jest trzy kilometry poniżej miejsca które osiągamy. Postanawiamy pojechać
do wąskiego przesmyku, który łączy jezioro Alexandrija z jeziorem Alberta.
Przepłynęliśmy promem a na drugim brzegu przywitała nas cała masa ptactwa z
pelikanami na czele. Na brzegu, który opuściliśmy widać latarnię, której
światło można obserwować tylko z obydwu jezior, więc to nie morska a jeziorowa.
Zaraz przy przeprawie promu był parking, gdzie na tablicy wśród ciekawych
informacji o faunie i florze tego miejsca doczytaliśmy, że na tych terenach
mieszkał i tu niedaleko pochowany jest David Unaipon. Jest to pierwszy pisarz
aborygeńskiego pochodzenia piszący w języku angielskim. Walczył o prawa
Aborygenów a najważniejszym dziełem jest książka „ Mity i legendy Aborygenów
australijskich”. Nieświadomi cały czas wozimy wizerunek tego człowieka a
dlaczego, widać na zdjęciu. W miejscowości Raukkan, 3 km dalej odszukaliśmy na
cmentarzu jego mogiłę a Gosia złożyła na niej kilka polnych kwiatów. Cóż za
przypadek. Gdybyśmy nie zajrzeli na tę tablicę ominęlibyśmy to miejsce na
pewno. Miasteczko jest niezwykle malownicze, napotykamy tu kolejne na naszej
drodze murale.
Mamy stąd 150 km do miejsca
które chcemy jutro zwiedzać a po drodze zahaczamy o Coorong National Park z
różowym jeziorem, widokami na wydmy na mierzei oddzielającej jezioro od Oceanu
Południowego oraz bogatą roślinnością i ptactwem. Tak dojeżdżamy do Kingston,
gdzie tankujemy i skręcamy odbijając od brzegu. Co rusz po chwili ciszy autem
szarpią ogromne podmuchy wiatru i deszcz padający w poziomie. No to dzisiaj
cienko będzie z jedzeniem na gorąco. Tu jednak niespodzianka. 40 kilometrów
dalej wiatr ucichł, chmury się rozrzedziły i przy stoliczku na parkingu udało
się zagotować wodę na zupkę błyskawiczną i herbatę.Tu postanawiamy zanocować. W
aucie, bo jednak jest zimno 8st.C spożywamy winko zakupione wczoraj i przy tej
okazji coś o czym zapomniałem napiszę. Tydzień temu postanowiliśmy będąc gdzieś
na północy kupić winko w bottleshopie. Wybraliśmy coś, podchodzimy do kasy, wyciągam
kartę aby zapłacić a pani prosi o jakiś dowód tożsamości. Pomyślałem, fajnie,
to jeszcze tak staro nie wyglądam. Poprosiłem aby Gosia dała swój paszport.
Pani go wzięła, ja chcę płacić a pani, że tak nie można. Na nic tłumaczenia, ze
to karta żony, a właściwie wspólna. Pan chce płacić to pana paszport potrzebuję.
Poszedłem do auta, wróciłem a pani przeskanowała dokument w komputerze,
powiedziała OK i dopiero mogłem zapłacić i zabrać wino. Takie mają przepisy aby
sprawdzać czy nie mają do czynienia z osobą uzależnioną. Trochę to głupie, bo w
Polsce nie prowadzi się takiej ewidencji a już na pewno nie ma umowy w tej
sprawie z Australią. Kupując tu wczoraj a jesteśmy w Australii Południowej nikt
nie prosił o dokument a pytana przez nas pani powiedziała, że to przepisy
dotyczące Terytorium Północnego. Wskazówka dla wszystkich aby idąc do sklepu
monopolowego w Australii na Terytorium Północnym mieć przy sobie dowód
tożsamości. Teraz tak myślę, do kupna wina chcieli paszport a co jeśli przyszłaby
ochota na whisky lub wódeczkę. Wtedy do paszportu potrzebne jeszcze podanie i
trzy zdjęcia? Tego jednak nie sprawdzę, bo raz, że wódka tutaj bardzo droga a
do Terytorium Północnego z 1000 km.
Do jutrzejszego celu naszej
podróży mamy trochę bliżej bo około 50 km. Możemy pospać bo nasza atrakcja
otwierana jest o 9:00.
nienotowanePiotroskiealkoholiki
Kościółek w Raukkan również na banknocie 50 AUD |
Czarne łabędzie i biała czapla |
różowe jeziorko |
Coorong NP |
Wydmy na mierzei |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz