piątek, 9 sierpnia 2019

9 sierpnia, od Murray River po Ocean Południowy


9 sierpnia, piątek

Okazało się, że spaliśmy obok Swanport Wetland, miejsca o tyle interesującego, że było tam siedlisko różnego gatunku ptactwa a co najważniejsze, mimo szalejącego wiatru dało się zrobić śniadanko pod wiatą. Dzisiaj podążamy wraz z nurtem najważniejszej rzeki Australii, Murray River.
Gdziekolwiek się spojrzy to mnóstwo pelikanów. Występujący tu gatunek jest endemiczny i są największe na świecie. Osiągają 1,80 wzrostu i 13 kg wagi. Te rozmiary nie przeszkadzają im w locie, chociaż wolą przesiadywać niż latać. Dzisiaj zauważyliśmy wiele z nich wykorzystujących ogromne podmuchy wiatru i szybujących w miejscu. Jestem przekonany, że robiły to dla frajdy, bo kto by latał bez celu?
Przed miastem Tailem Bend natknęliśmy się na skansen. Nie mamy czasu, więc fotografujemy tylko stare ciężarówki i kwiaty. Murray River wpada 15 km dalej za miejscowością Wellington East do jeziora Alexandrina. Niestety samego miejsca nie da się zobaczyć z lądu, jest trzy kilometry poniżej miejsca które osiągamy. Postanawiamy pojechać do wąskiego przesmyku, który łączy jezioro Alexandrija z jeziorem Alberta. Przepłynęliśmy promem a na drugim brzegu przywitała nas cała masa ptactwa z pelikanami na czele. Na brzegu, który opuściliśmy widać latarnię, której światło można obserwować tylko z obydwu jezior, więc to nie morska a jeziorowa. Zaraz przy przeprawie promu był parking, gdzie na tablicy wśród ciekawych informacji o faunie i florze tego miejsca doczytaliśmy, że na tych terenach mieszkał i tu niedaleko pochowany jest David Unaipon. Jest to pierwszy pisarz aborygeńskiego pochodzenia piszący w języku angielskim. Walczył o prawa Aborygenów a najważniejszym dziełem jest książka „ Mity i legendy Aborygenów australijskich”. Nieświadomi cały czas wozimy wizerunek tego człowieka a dlaczego, widać na zdjęciu. W miejscowości Raukkan, 3 km dalej odszukaliśmy na cmentarzu jego mogiłę a Gosia złożyła na niej kilka polnych kwiatów. Cóż za przypadek. Gdybyśmy nie zajrzeli na tę tablicę ominęlibyśmy to miejsce na pewno. Miasteczko jest niezwykle malownicze, napotykamy tu kolejne na naszej drodze murale.
Mamy stąd 150 km do miejsca które chcemy jutro zwiedzać a po drodze zahaczamy o Coorong National Park z różowym jeziorem, widokami na wydmy na mierzei oddzielającej jezioro od Oceanu Południowego oraz bogatą roślinnością i ptactwem. Tak dojeżdżamy do Kingston, gdzie tankujemy i skręcamy odbijając od brzegu. Co rusz po chwili ciszy autem szarpią ogromne podmuchy wiatru i deszcz padający w poziomie. No to dzisiaj cienko będzie z jedzeniem na gorąco. Tu jednak niespodzianka. 40 kilometrów dalej wiatr ucichł, chmury się rozrzedziły i przy stoliczku na parkingu udało się zagotować wodę na zupkę błyskawiczną i herbatę.Tu postanawiamy zanocować. W aucie, bo jednak jest zimno 8st.C spożywamy winko zakupione wczoraj i przy tej okazji coś o czym zapomniałem napiszę. Tydzień temu postanowiliśmy będąc gdzieś na północy kupić winko w bottleshopie. Wybraliśmy coś, podchodzimy do kasy, wyciągam kartę aby zapłacić a pani prosi o jakiś dowód tożsamości. Pomyślałem, fajnie, to jeszcze tak staro nie wyglądam. Poprosiłem aby Gosia dała swój paszport. Pani go wzięła, ja chcę płacić a pani, że tak nie można. Na nic tłumaczenia, ze to karta żony, a właściwie wspólna. Pan chce płacić to pana paszport potrzebuję. Poszedłem do auta, wróciłem a pani przeskanowała dokument w komputerze, powiedziała OK i dopiero mogłem zapłacić i zabrać wino. Takie mają przepisy aby sprawdzać czy nie mają do czynienia z osobą uzależnioną. Trochę to głupie, bo w Polsce nie prowadzi się takiej ewidencji a już na pewno nie ma umowy w tej sprawie z Australią. Kupując tu wczoraj a jesteśmy w Australii Południowej nikt nie prosił o dokument a pytana przez nas pani powiedziała, że to przepisy dotyczące Terytorium Północnego. Wskazówka dla wszystkich aby idąc do sklepu monopolowego w Australii na Terytorium Północnym mieć przy sobie dowód tożsamości. Teraz tak myślę, do kupna wina chcieli paszport a co jeśli przyszłaby ochota na whisky lub wódeczkę. Wtedy do paszportu potrzebne jeszcze podanie i trzy zdjęcia? Tego jednak nie sprawdzę, bo raz, że wódka tutaj bardzo droga a do Terytorium Północnego z 1000 km.
Do jutrzejszego celu naszej podróży mamy trochę bliżej bo około 50 km. Możemy pospać bo nasza atrakcja otwierana jest o 9:00.

nienotowanePiotroskiealkoholiki




















Kościółek w Raukkan również na banknocie 50 AUD



Czarne łabędzie i biała czapla

różowe jeziorko

Coorong NP

Wydmy na mierzei


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz