13 lipca, czwartek
Plan jest prosty – jedziemy do muzeum statku Vasa, później o
13:30 płyniemy stateczkiem w dwugodzinny rejs a dalej zobaczymy. Nawigacja,
której wystarczy w zakładce kultura i sztuka wpisać „Statek Vasa” doprowadziła
nas jak po sznurku na parking nieopodal. Będąc tu z chórem w 2007 roku
zwiedzałem to muzeum i byłem zachwycony. Z ciekawością przyglądam się Gosi jaka
będzie jej reakcja. Ten ogromny żaglowiec przeleżał w Bałtyku 333 lata. Zatonął
zaraz po zwodowaniu w 1628r. Jego budowniczy zmarł 2 lata po rozpoczęciu prac a
jego następca nie posiadł sztuki szkutniczej na tyle aby sprostać wymaganiom
króla, który niecierpliwie czekał na zakończenie budowy. Popełniono cały szereg
błędów przy projektowaniu statku i to dzieło sztuki niestety po kilku
przechyłach wywróciło się i poszło na dno razem z całą załogą. Większość się
uratowała niestety około 30 osób utonęło.
Wewnątrz olbrzymiej betonowej budowli mieści się cały kadłub i część masztów, których wierzchołki jakby przebijają dach.
Temperatura i wilgotność jest utrzymywana na stałym i bezpiecznym poziomie a światło jest przyciemnione. Statek po wydobyciu był przez osiem lat osuszany w kontrolowany sposób pod okiem najwybitniejszych fachowców. W tak trudnych warunkach oświetleniowych bardzo trudno jest zrobić idealne zdjęcia. Chodząc po czterech kondygnacjach strzelałem zdjęcia jak oszalały i kilka tu wybrałem.
Wśród rzeźb na statku znalazła się również głowa polskiego
szlachcica, prawdopodobnie Jakuba Sobieskiego.
Jest tu też fragment oryginalnej liny, która ma przekrój ponad 10cm.
Lataliśmy po piętrach razem i osobno przez 3,5 godziny nie mogąc nacieszyć się widokiem tego cudu. Gosia zachwycona w sklepiku zakupiła mi koszulkę z wizerunkiem Vasy oraz broszurę z ważniejszymi informacjami na temat statku. Na pożegnanie ze Sztokholmem fundnęliśmy sobie rejs takim katamaranem.
A to kilka fotek z tej wycieczki.
Tu Oceanbus na lądzie i w wodzie. Tej atrakcji jednak nie zaliczyliśmy.
Jest tu też fragment oryginalnej liny, która ma przekrój ponad 10cm.
Lataliśmy po piętrach razem i osobno przez 3,5 godziny nie mogąc nacieszyć się widokiem tego cudu. Gosia zachwycona w sklepiku zakupiła mi koszulkę z wizerunkiem Vasy oraz broszurę z ważniejszymi informacjami na temat statku. Na pożegnanie ze Sztokholmem fundnęliśmy sobie rejs takim katamaranem.
A to kilka fotek z tej wycieczki.
Tu Oceanbus na lądzie i w wodzie. Tej atrakcji jednak nie zaliczyliśmy.
W drodze powrotnej do auta przechodziliśmy obok Królewskiego
Teatru Dramatycznego, którego fasada wykonana jest z białego marmuru.
Wróciliśmy jeszcze raz w pobliże Muzeum Vasy, bo jest tam Skansen, pierwsze takie muzeum na wolnym powietrzu na świecie. Wszystkie tego typu biorą nazwę właśnie od niego.
Żegnamy Sztokholm zachwyceni i kierujemy się na południe do jednej z wielu rezydencji króla w Drottningholm.
Spacerujemy po ogrodach a później podejmujemy decyzję aby jechać dalej aż do zmroku. Zatrzymujemy się koło plaży nad jeziorem 200km na południe od Sztokholmu.
Wróciliśmy jeszcze raz w pobliże Muzeum Vasy, bo jest tam Skansen, pierwsze takie muzeum na wolnym powietrzu na świecie. Wszystkie tego typu biorą nazwę właśnie od niego.
Żegnamy Sztokholm zachwyceni i kierujemy się na południe do jednej z wielu rezydencji króla w Drottningholm.
Spacerujemy po ogrodach a później podejmujemy decyzję aby jechać dalej aż do zmroku. Zatrzymujemy się koło plaży nad jeziorem 200km na południe od Sztokholmu.
piotroskie