9 lutego, piątek
Wieczorem na parkingu, niedaleko nas jakiś kamperowiec
urządził sobie karaoke i wył do mikrofonu znane i mniej znane kawałki. Baliśmy
się, że do rana nie skończy, ale przestał fałszować w pół do jedenastej. Ze wszystkich nocy spędzonych w aucie ta
okazała się najgorsza. Pociliśmy się jak koty i nie pomogły nawet otwarte na oścież
okna. Trochę to również za sprawą przypalenia słońcem podczas wejścia na
Kościuszkę, trochę braku powiewów wiatru, ale przede wszystkim temperatury 33
st.C.
Już o 7:00 byliśmy na nogach, a że dookoła wszyscy jeszcze
spali postanowiliśmy pstryknąć tylko fotki i ruszyć, bo na śniadanie jeszcze za
wcześnie a dodatkowo są braki w pieczywie.
Postanowiliśmy zaopatrzyć się i zjeść w Glenrowan,
miejscowości w której pojmano najsławniejszego przestępcę w Australii – Neda Kellyego.
Stracono go w więzieniu w Melbourne w 1880 roku. Do dziś toczy się dyskusja, czy
ten australijski Janosik był pospolitym przestępcą, czy bohaterem? Glenrowan postanowiło
wykorzystać ten fakt i już przy wjeździe wita turystów wielką, metalową rzeźbą Kellyego.
Obok jest sklep z pamiątkami, dalej hotel i muzeum. Śniadanie zjedliśmy obok dworca kolejowego, gdzie aresztowano złoczyńcę.
Ned Kelly miał w chwili egzekucji 26 lat. Trudno uwierzyć patrząc na jego podobizny w internecie, że był tak młody.
Zjechaliśmy 20 km dalej do miejscowości Benalla, gdzie Kelly się wychowywał ale tutaj bardziej zainteresowała nas Galeria Sztuki Nowoczesnej.
Są tutaj czasowe wystawy australijskich artystów z ciekawymi obrazami i takie które podejmują wątek Neda Kellyego.
Galeria jest na terenie ogrodu botanicznego z ciekawymi roślinami i drzewami.
Z Benalli już bez przystanków dojechaliśmy do Hawthorn. To
ostatni wyjazd tego pobytu w Australii. Jeszcze przed nami sobota i niedziela. Odwiedzimy
z pewnością Queen Victoria Market. Jeśli coś ciekawego się wydarzy może coś
skrobnę, jeśli nie, ostatni będzie tradycyjnie wpis podsumowujący.
W poniedziałek oddajemy auto i zaczynamy się szykować do
wtorkowego powrotu do Polski.
NedPiotroskelly
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz