4 lutego, niedziela
W Coonalpyn, gdzie nocowaliśmy rano objawiły się nam dzieła
sztuki.
Najpierw przejeżdżający wymalowany pociąg,
ogrodzenie przy toaletach a później ogromne graffiti na silosach.
I pomyśleć, że gdyby zaparkować parę kilometrów dalej, to nie wiedzielibyśmy o istnieniu takich atrakcji.
Do Melbourne pozostało nam ponad 500 km więc posuwamy się niespiesznie mijając po drodze piękne widoki, między innymi odwiedzane w 2000 roku pasmo Grampians, gdzie wtedy widzieliśmy na eukaliptusach mnóstwo koali.
Dzisiaj zatrzymujemy się obok gigantycznego, który zachęca do odwiedzenia parku i zakupu tandetnych pamiątek. Gdziekolwiek spotykamy winniczki jak to nazywa Gosia mam obowiązek się zatrzymać a mój pasażer przejmuje rolę wyjazdowego reportera.
Na Riversdale Rd witamy się z Hanką około 19:00
winniPiotroskieczki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz