12 lutego, poniedziałek
Zanim jedziemy oddać auto zajeżdżamy do sklepów aby zrobić
ostatnie zakupy dla Hanki.
Starą porysowaną patelnię teflonową wymieniamy na
nową i jedziemy pożegnać się z Mitsubishi.
Pieszo przemieściliśmy się na
Swan St., gdzie jeżdżąc na początku naszego pobytu tramwajami zauważyłem
salony z jednymi z najdroższych samochodów na świecie. Obiecałem sobie wtedy, że odwiedzę
je. Gdzie w Polsce miałbym szukać takich miejsc? Nie mam pojęcia. Alfa Romeo, Ferrari, McLaren,
Rolls Royce, Aston Martin, Maserati, Lamborghini wszystkie w cenach które przyprawiały o
zawrót głowy.
Gosia wybierała kolor a ja przymierzałem się do wnętrza.
Żółtego Lamborghini można
kupić bagatela za 1 mln dolarów australijskich.
A tu Fiat 500 montowany w Bielsku Białej.
Ferrari Superfast o pojemności
6,5 litra rozpędza się do 100 km/h w 2,9 sekundy a do 200 w 7,9. Zwracam uwagę
na to zdjęcie.
Tak wygląda wirtualne przygotowanie oferty, samochody tej
klasy sprzedaje się bowiem na indywidualne zamówienie.
Niestety auta te maja
jedną wadę, trudno się do nich wsiada a jeszcze trudniej wysiada.
Nie zakupiłem więc żadnego i wspólnie z Gosią przychylamy się do zakupienia w przyszłości czegoś z klasy używanego przez miesiąc Outlandera.
MasePiotroskierati