wtorek, 25 sierpnia 2015

Australia Zachodnia 2015 Perth

17, 18 sierpnia, poniedziałek, wtorek  - Perth

W poniedziałek, mając  nadzieję na realizację zmodyfikowanych planów przygotowanych jeszcze w Szczecinie próbowaliśmy znaleźć w dobrej cenie bilety lotnicze. Pierwotny pomysł lotu do Adelajdy, wypożyczenie samochodu, jazda do Darwin poprzez Uluru, Kakadu NP i po zostawieniu auta powrót z Darwin do Perth padł poprzez - samochód. Nie znaleźliśmy firmy, która za rozsądną cenę wypożyczyłaby auto. Mimo, iż w Szczecinie poprzez internet udawało mi się coś znaleźć na miejscu okazało się to nie do zrealizowania. W dwóch przypadkach zaproponowano za sprowadzenie auta z powrotem 2500 AUD ekstra.
Obcięliśmy plany do zwiedzenia Kakadu NP. i Litchfield NP z lotem tam i z porotem do Darwin. Niestety bilety w cenie którą znalazłem poprzez internet kosztowały dwukrotnie drożej. Wieczorem padł kolejny pomysł aby wypożyczyć auto w Perth i pojechać na południe. Inne kierunki spenetrowaliśmy już poprzednio. Połowę wtorku poszukiwaliśmy kombi, bo gdzieś trzeba spać podczas podróży. Bodzian dwoił się i czworzył  ale wreszcie znalazł w dobrej cenie i pojechaliśmy je zobaczyć. Zdecydowaliśmy się od razu je zabrać a Bodziu eskortował nas do domu, bo nie mieliśmy ze sobą mapy i nie trafilibyśmy do Henia. Autko pokażę jutro a tymczasem wrócę do poniedziałku bo zdjęcia są z tego dnia.
- Bodziu, wróciliśmy wczoraj i jeśli macie czas to mogę Miriam nastroić pianino jak obiecywałem przy pierwszym spotkaniu.
- Ok, będę około 13:00
- wiesz, może będzie prościej jak my pojedziemy do city i tam nas odbierzesz.
- dobra, to zadzwońcie jak już tam będziecie., to cześć.
Ruszyliśmy o 10:00 autobusem do dworca kolejowego
a stamtąd kolejka zawiozła nas do samego centrum. Zakupiliśmy kartę do telefonu, pospacerowaliśmy trochę i porobiliśmy kilka fotek w znanych po poprzednim pobycie miejscach.

Pod Katedrą św. Grzegorza (anglikańska) Miriam z Bodziem nas przejęli i zatrzymując się po drodze na chwilę przy innej Katedrze NMP (katolicka).

Bodzian naprawdę kocha Szczecin


Pojechaliśmy do domu Miriam, gdzie ja stroiłem pianino
a pozostali szykowali wspaniały lunch. Żeby Was nie drażnić nie wymienię wszystkich potraw a tylko zwrócę uwagę na to na grilu. Kiełbasa wspaniała, bo  polska a obok te kawałki to jagnięcina.
Później aby wspomóc trawienie pobudzałem nasze przepony dowcipami, które dało się przetłumaczyć na angielski. Śmialiśmy się do 20:00. Bodzian odwiózł nas do domu i obiecał pomóc we wtorkowym wypożyczeniu auta, co opisałem wcześniej.


zmiennopiotroskie