niedziela, 30 sierpnia 2015

26 sierpnia

26 sierpnia, środa Esperance, Lucky Bay


Z tym rowerem Gosia nie żartowała.
 Za 50 AUD wynajęliśmy dwa górale i w drogę. Oczywiście obraliśmy kierunek na trasę turystyczną, którą biegnie równolegle przez jakiś czas ścieżka rowerowa. Wiedząc czego wypatrywać na oceanie w szybkim czasie zlokalizowałem stado wielorybów. Tym razem poszliśmy na cypel.
Przez pół godziny, z odległości ok. 100 m siedzieliśmy na skale i przyglądaliśmy się wygibasom jakie czyniły te największe ssaki żyjące w oceanie.
Zawitaliśmy jeszcze do znanych sobie miejsc z wczoraj,

Z długiego pomostu zrobiliśmy zdjęcie Esperance
i o 13:00 zdaliśmy rowery. Wyruszyliśmy na wschód w kierunku najbielszej plaży w Australii wybranej w głosowaniu przez Australijczyków. Po drodze zahaczyliśmy o Stonehenge ale szkoda było wydawać 20 dolców za tę tandetną replikę.
Ciekawszy był darmowy, gigantycznych rozmiarów kwiat, który pod swoim ciężarem wyginał się do ziemi.
Plaża Lucky faktycznie wyglądała z oddali jakby leżał tam nie piasek a śnieg. W folderze reklamowano ją zdjęciem przedstawiającym kangura wygrzewającego się na piasku. Kangury nas nie zawiodły, nie plażowały się ale wygrzebywały coś z wyrzuconych na brzeg wodorostów.





Towarzyszyły nam również przy posiłku, jak ta mama z maleństwem.
W tej urokliwej scenerii postanowiliśmy zostać na noc co nie licząc 12 dolarów za wjazd do parku narodowego Le Grand kosztowało jeszcze 10 na osobę. Zjawił się za chwilę ranger i pobrał stosowną opłatę oraz  dał namówić się do wspólnego zdjęcia.
Przed zmrokiem poszliśmy na pobliskie wzgórze na spacer a wracając trafiliśmy na pomnik Mathew Flindersa, który na początku XIX w. dopłynął tu i nazwał to miejsce Lucky Bay.






piotroskie też lucky