poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Australia 2015 outback powrót

16 sierpnia, niedziela coś dla Gosi i powrót



Przede wszystkim proszę zajrzeć do poprzedniego postu. Jestem nowicjuszem i nie wiedziałem, że każdy dzień powinien być nowym wpisem aby zaglądający wiedział, że jest coś kolejnego do przeczytania. Przewijając więc odnajdziecie opis kolejnych dni naszego wypadu w outback aż do 15 sierpnia. A teraz już prawidłowo relacja z ostatniego dnia wyjazdu z Heniem. Kolejne dni, o ile wypalą nasze plany - w nowych odcinkach. Jeszcze mamy kilka dni do wyjazdu z Australii.


Dzisiaj pobudka 7:30, szybkie pakowanie i jazda około 50 km do Mullewa Tam dopiero śniadamy i w informacji turystycznej dowiadujemy się gdzie odbędziemy spacer wśród kwiatów. Jesteśmy przecież w zagłębiu kwiatowym Australii, "wildflower country": jak mówią o tym stanie. To widowisko trwa przez dwa miesiące w sierpniu i wrześniu. Kwitną wtedy i zachwycają różnymi kolorami. Większość z tych dzikorosnących kwiatów , to tzw everlasting,  czyli wiecznie żywe jak nasze suszki, o płatkach delikatnych jak bibułka. Nie znamy ich nazw,  więc zdjęcia będą bez podpisów. 




te kwiatki nie kłuły











Zaglądamy jeszcze do miejscowości Morawa i Perenjori gdzie przywiodły nas jak się na miejscu okazało wątpliwej jakości artystycznej murale namalowane na ścianach. Zdjęć w związku z tym nie zamieszczam. Odjeżdżamy jeszcze kilka kilometrów w poszukiwaniu jakiejś ławeczki na kawę i trafiamy na opuszczoną farmę. Wszystko wewnątrz posypane czerwonym pyłem.
Pod ścianą stary, zdezelowany rower,
jakieś sprzęty jak z poprzedniej epoki a pod wiatą Austin, który posłużył nam za stolik.
O 14:00 rozpoczęliśmy 400 km powrót do Perth. W domu byliśmy o 18:30. Szybkie rozpakowanie auta i już siedzimy przed telewizorem oglądając na wielkim ekranie dzisiejsze zdjęcia kwiatków.

W drodze powrotnej  Heniu rzucił pytanie - co na nas zrobiło największe wrażenie, co się najbardziej podobało? Nie umieliśmy odpowiedzieć ani wtedy ani na drugi dzień uznając, że na the best przyjdzie czas. Wszystko było fascynujące a pogoda nam sprzyjała. Może nie było za ciepło, szczególnie na początku ale co najważniejsze  nie było mokro.
Przejechaliśmy 4040 km a trasę można zobaczyć na schematycznej mapie.


Całą noc i prawie cały dzisiejszy dzień 17 sierpnia padało.
To się nazywa mieć farta!

outpiotroskieszcęśliwieback