piątek, 20 sierpnia 2021

20 sierpnia, piątek – Pieskowa Skała, Korzkiew, Ojców, Niepołomice

No szczęścia to jednak trzeba trochę mieć. Mimo, iż wczoraj dojechaliśmy nie znajdując miejsca na nocleg aż tutaj, pod Pieskową Skałę, to jeszcze dzisiaj możemy zostawić auto i się przespacerować do zamku kilometr. Dwie sprawy za jednym razem, oszczędzamy auto i kilka zł na parking, ale przede wszystkim spalamy nadmiar tego co pochłonęliśmy na śniadanie.

Mimo, że ciepło, to pogoda nie była zbyt łaskawa. Zachmurzenie dla jakości zdjęć nie jest najlepsze, pierwsze zdjęcia o tym świadczą. Byliśmy na tyle wcześnie, że poszliśmy zwiedzać z przewodniczką w drugiej grupie. Nad jednym z okien przed bramą wejściową zwraca uwagę inskrypcja w języku polskim, która jest potwierdzeniem na to, że „….Polacy nie gęsi, iż swój język mają”. Zwiedzanie z przewodnikiem to jedynie pół godziny słuchania szczegółów z „życia zamku”. Na zamku, jak powiedziała pani przewodnik, kręcono sceny do 21 filmów, między innymi „Janosika”.  Jak mówi jedna z legend w którejś z wież uwięziono za niewierność żonę pana zamku. Miała umrzeć śmiercią głodową. Ponoć jej ukochany piesek znalazł jakąś drogę do komnaty na wieży i przynosił jej jedzenie. Stąd zamek wziął swoją nazwę Pieskowa Skała. Później zwiedza się samodzielnie, przechadzając po wnętrzach. Specjalnie dla stroiciela pani podniosła zwykle zamkniętą pokrywę klawiatury i mogłem wykonać unikatowe zdjęcie fortepianu pionowego. W odróżnieniu od poprzednich ekspozycji w innych zamkach ten uraczył nas interesującymi pracami znanych autorów, jak również znanych, ale nie nam. Zobaczyliśmy obrazy Malczewskiego, Podkowińskiego, Wyspiańskiego, Boznańskiej, Cybisa. Niezwykle interesująca była wystawa prac Ryszarda i Wiktora Paprockich, ojca i syna. Obydwaj uprawiają malarstwo anamorficzne 3D, czyli street art. Są autorami wielu murali w Polsce i wielkoformatowych prac 3D. Do jednej z nich chcemy się udać jutro, na zaporze w Niedzicy nad jeziorem Czorsztyńskim.  https://www.niedzica.pl/47-Obraz_3D_Moc_zywiolow

Przechodzimy teraz do ogrodów zamkowych otwieranych w południe. Okazuje się, że pogoda się zlitowała nad nami rozdmuchując miedziane chmury i ukazując piękne niebieskie niebo. Teraz dopiero rzucam się do robienia zdjęć. Po wyjściu z ogrodów powtórka ujęć porannych i ruszamy do maczugi Herkulesa. Kilkadziesiąt metrów niżej widzimy zamek z dołu. Stąd na tle niebieskiego nieba prezentuje się chyba najefektowniej.

Żegnamy zamek na Pieskowej Skale i udajemy się zachęceni przez nam podobnych turystów do zamku w miejscowości Korzkiew. Trwały tam przygotowania do przyjęcia weselnego, więc nikt nie zwrócił nam uwagi, kiedy zaczęliśmy samodzielne zwiedzanie. Weszliśmy do kilku komnat i na wieżę. Jest tu tylko 10 miejsc noclegowych, więc ciekawe kto pozostanie oprócz pary młodej i świadków w noc poślubną na zamku? Zamek jest w prywatnych rękach, kupił go i rewitalizuje z sukcesem architekt, J. Donimirski.

- Jedźmy do Ojcowa skoro to tylko 6km -  zaordynowała Goga.

Wbiłem Ojców w nawigację a tam się wyświetliło nie 6 a 12km. Najlepsze jednak było później, kiedy okazało się, że wróciliśmy niemalże do punktu startu. Gosia jeszcze kilka razy mnie przepraszała a ja prosiłem aby poczekała z tym do wieczora. Zamek w Ojcowie okazał się mało efektowny również za sprawą pogody. Ponownie niebo się zachmurzyło i tak pozostało do końca dnia.

Z uwagi na powroty tu i tam oraz zakorkowany Kraków do kolejnego zamku w Niepołomicach trafiliśmy grubo za późno. Pierwsze kroki skierowaliśmy w związku z tym do recepcji mieszczącego się tutaj hotelu. Cena okazał się na tyle przystępna, że natychmiast się zameldowaliśmy. Pani przepraszała tylko, że niestety poza śniadaniem nic dzisiaj nie będziemy mogli zjeść. Uśmiechnęliśmy się do siebie porozumiewawczo i już za chwilę wszystkie dzisiejsze zakupy wnosiliśmy do pokoju. Musiałem się tylko  rozejrzeć gdzie włączyć kuchenkę aby nie wywołać alarmu p/poż. Padło na łazienkę i kilka minut później popijając herbatę i kawkę zajadaliśmy się obiadokolacją. Gosia wyciągnęła mnie jeszcze na krótki spacer po nieodległym centrum a wracając fundnęliśmy sobie lody o ciekawych smakach. Jeden z nutą orzechów nerkowca a drugi sernika waniliowego. Pyszne, jutro tam wracamy!

Teraz kończę pisać bieżący wpis do bloga, co jest na tym wyjeździe ewenementem. Dogoniłem więc dzisiejszy dzień. Mogę to jakoś uczcić. Więc cześć !!!!!!!!!!!!!!!

 

zadowoPiotroskielone









































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz