piątek, 20 sierpnia 2021

18 sierpnia, środa – Drzewica, Szydłowiec, Chęciny

Tak jak ustaliliśmy, po śniadaniu ruszyliśmy w las w poszukiwaniu kurek na jutrzejszą jajecznicę. Po godzinie zebraliśmy odpowiednią ilość i udaliśmy się do biskupiego zamku z XVI wieku w Drzewicy. Ruiny tej budowli obecnie w prywatnych rękach były niedostępne i można je było jedynie obejść dookoła. Szkoda bo ściany wewnętrzne kryją kilka interesujących fresków.

Kierujemy się do Szydłowca, gdzie w magnackim zamku mieści się dom kultury i Muzeum instrumentów Muzycznych. Kiedy weszliśmy na dziedziniec zagadnął nas pan z dwójką dzieci na spacerze i polecił zajrzeć do kaplicy na pierwszym piętrze Domu Kultury. Skorzystaliśmy oczywiście a gdy ponownie zeszliśmy na dziedziniec uprzejmy pan czekał na nas aby polecić  jeszcze kilka wartych obejrzenia miejsc na Zamku i w Szydłowcu. Pan okazał się nauczycielem języka niemieckiego w tutejszym liceum, jak przypuszczamy zafascynowany był miejscową historią. Skierował nas do pani Kasi w informacji turystycznej, zapewniając, że od niej wszystkiego się dowiemy i jak trzeba będzie umożliwi nam wejście na wieżę ratusza i do kościoła.  Polecił również odwiedzenie tutejszych już nieczynnych kamieniołomów, z których pozyskiwano piaskowiec do budowy szydłowieckiego zamku, ratusza i Zamku Królewskiego i Pałacu Kultury w Warszawie. Na wejście do muzeum instrumentów musieliśmy zaczekać pół godziny na dezynfekcję pomieszczeń. Burczybasy, drumle, ligawki, terkotki, lutnie, pierdziele, skrzypce z roztrąbem i wiele innych instrumentów obejrzeliśmy w muzeum a po koncercie Gosi na harmonii guzikowej  i mojej próbie na perkusji ludowej „Dżazz” młody przewodnik już na dworze zaintonował kilka dźwięków  na ligawce. Pani Kasia z IT rzeczywiście umożliwiła nam obejrzenie widoku z wieży ratusza i otworzyła kościół abyśmy mogli zobaczyć złocone ołtarze wykonane przez uczniów Wita Stwosza. Od Pani Kasi dowiedzieliśmy się również, że przed wojną Szydłowiec zamieszkiwało 80% ludności żydowskiej. Oczywiście w czasie wojny zostali poza nielicznymi wywiezieni do obozu w Treblince. Rozumiemy teraz jakiego powodu w kaplicy w Domu Kultury stoi kukła Żyda z pejsami. Zajrzeliśmy później do kamieniołomów. Kierujemy się teraz do zamku królewskiego w Chęcinach. Tutaj Wołodyjowski wysadza się w powietrze, oczywiście w filmie bo w książce w zamku w Kamieńcu Podolskim. Zamek posiada trzy wieże lecz tylko na dwie można wejść. Na wschodnią, tą z flagą i zachodnią, od której zaczynamy. Widoki z nich roztaczają się przepiękne. U stóp widoczne są zabudowania Chęcin a w oddali można dojrzeć Kielce. Zaglądamy do skarbca, gdzie na dnie lochu można dostrzec monety i banknoty wrzucane jak zwykle z jakąś wróżbą. Sami też zasilamy skarbiec a jak nas znacie, to wiecie jaka była nasza wróżba. Schodzimy do parkingu inną drogą a przy dużej zielonej łące Gosia dostrzega kampera.

- Może tu jest kemping?

- Zapytajmy tu poniżej, gdzie sprzedają kebab.

Okazało się, że owszem, trzeba się cofnąć w górę i tam przy stoisku z kamieniami szukać pana Stasia.Bez problemu udało się go namierzyć i po wizycie w sklepie po jajka na jutrzejszą jajecznicę z kurkami podjeżdżałem autem w miejsce wcześniej upatrzone, oczywiście jak najbliżej stołu z siedzeniami. W cenie 50zł mamy super kameralne miejsce pod samym zamkiem, oświetlony stół, łazienkę z prysznicem i toaletę. Na kolacyjny deser mieliśmy świeżutkie bułeczki z zakupionym na jednym ze stoisk miodem spadziowym. Palce lizać, palce lizać.

Po zmroku zeszliśmy jeszcze na parking aby stamtąd uwiecznić oświetlony zamek. Okazało się, że tylko środkowa i wschodnia wieża były podświetlone, co widać na ostatnim tego dnia zrobionym zdjęciu.

 

 ChętnePiotroskie































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz