1.10.2015, Szczecin
No nie miałem czasu aby coś sklecić. Praca, ryby, praca,
ryby itd. No to do dzieła.
Minął miesiąc od powrotu, więc najwyższa pora aby podsumować
nasz wyjazd do Australii Zachodniej.
Ten czas był dla mnie swoistym dopełnieniem pourlopowego
lądowania i to niekoniecznie miękkiego. Już dwa dni po przylocie nastąpiło
zderzenie z polską rzeczywistością. Zajechałem na stację aby zatankować.
Poszedłem zapłacić a potem organizm skierował mnie do toalety. Po kilku
minutach zjawiłem się przy aucie a ze stanowiska obok paniusia tankując
nadawała na mnie: jak mogłem tak samolubnie zostawić samochód? Inni w tym
czasie mogliby tankować, co za egoizm, bezduszność, bezmyślność. Tak to my
nigdy w Polsce nie będziemy mieli dobrze i tak dalej , i tak dalej….. .Naprawdę
chciałem przeprosić i to w australijskim stylu – no worries, ale nie dało się
wstrzelić. Uśmiechnąłem się tylko do
siebie i przy akompaniamencie kolejnych epitetów odjechałem. Jeden jedyny raz w
Australii spotkaliśmy się z nieprzyjemnym starszym panem na jego stacji
benzynowej. Był niemiły, bo musiał wyjść spod auta które naprawiał a my
zrezygnowaliśmy z tankowania jak się okazało, że paliwo ma drogie. Pozostali
Ossie tryskali radością i życzliwością i to czasami w sytuacjach dla nich niekoniecznie
fajnych.
Rozmyślałem wielokrotnie, co też zamieścić w tradycyjnym
rankingu „naj” . Myślę, że będzie trudno
z najgorszymi, bo jeśli wspomnieć o pogodzie, deszczach, temperaturze 120C
to nie mieliśmy przecież pecha. Na naszą podróż wybraliśmy ze wszystkimi
konsekwencjami australijską zimę. Może jedynie zderzenie internetowych
przewidywań z rzeczywistością w sprawie wynajmu samochodu na trasie Adelajda –
Darwin było pewnym rozczarowaniem. Stworzyło nam to jednak możliwość
spenetrowania obszaru na południe od Perth. Wnikliwy obserwator zauważył chyba,
że podczas drugiego wyjazdu zniknęły nasze reklamy z drzwi Holdena. Zawsze na
wyjazdy zagraniczne zabieramy dwa takie magnesy.
Poza kilkoma sprowokowanymi
rozmowami, spotkaniem pod Uluru dwa lata temu kolegi po fachu reklama nie
zadziałała, ale za to auto jest trochę bardziej kolorowe. Po kilku dniach
wpadłem na pomysł, aby zamocować je „do góry nogami”, może wtedy ktoś zwróci
uwagę. Teraz nie wiem czy zwrócił i zainteresowany dlaczego tak są zamontowane odkrył,
że są przyczepione i sobie wziął? Najlepszy numer, że tylko jedną. Kilka dni
później zniknęła druga, i tak pozbyliśmy się naszych magnesów. Dziwne tylko, że
w zeszłym roku przejechały całe Włochy, a dwa lata temu 16500 km nie odpadły w
podróży po Australii.
Teraz ranking
Najgorsze
- brak czasu – miesiąc to zdecydowanie za mało na zwiedzanie Australii
- dmuchane pieczywo
- problemy z Internetem
- wynajem auta na trasie Adelaide – Darwin
- bardzo drogie przeloty na trasie Perth – Darwin – Perth
- zniknięcie magnesów reklamowych
Najlepsze
- czyściutkie toalety
- chleb z rodzynkami
- Heniowa Toyota Prado
- Heniowa gitara
- Wave Rock
- Lake Ballard
- uśmiechnięci i uprzejmi ludzie
- tanie paliwo
- wina australijskie
- rozkwiecona Australia Zachodnia
- milky way nad głową
- kalie w ilości mniszka lekarskiego na polskich łąkach
- niezwykły w dotyku piasek z White Beach
- zachwycające krajobrazy z ogromnymi polami rzepaku
Można by jeszcze wiele, ale odsyłam do postów.
Na tym wyjeździe poznaliśmy trochę dzikiej Australii i tereny
na południe od Perth. Właściwie to w tych czterech podróżach poznaliśmy ją
całą. Oczywiście wiele interesujących miejsc pominęliśmy, ale nie sposób
zobaczyć wszystkiego.
Te nasze cztery podróże zainspirowały nas do pewnych
podsumowań.
W sumie spędziliśmy tutaj cztery i pół miesiąca, byliśmy we
wszystkich stanach, we wszystkich największych miastach, na trzech spośród
czterech przylądkach kontynentu – wschodnim - Byron Bay, południowym - Cape
Otway i zachodnim - Steep Point. Przejechaliśmy w sumie 35 tyś km.
Normalny człowiek powiedziałby: to już wystarczy i
skierowałby się na inny kontynent. Ale czy my jesteśmy normalni?
Musimy tam wrócić. Już myślimy o kolejnej wyprawie tam,
gdzie nas jeszcze nie było – na Tasmanię.
Nie wiem czy kiedykolwiek powiem, że to już koniec podróży
do Australii, a niedawno Balbina podesłała ofertę tanich przelotów do Nowej
Zelandii, to dopiero byłaby gratka.
Jak tylko możecie, macie wolny miesiąc, trochę odłożonych
pieniążków i chęci to jedźcie i zwiedzajcie, poczujcie tę wolność jaka bije z
każdego miejsca tego kontynentu – kraju a może zakochacie się w niej tak jak
my.
australijskozakopiotroskiechane